Z Kaczor do Ziemi Świętej
15 kwietnia, 2017
KACZORY – JEROZOLIMA. Ziemia Święta to miejsce niezwykłe na mapie świata – miejsce święte dla trzech wielkich religii monoteistycznych: chrześcijaństwa, judaizmu i islamu. Jest to ziemia, na której rozegrały się najważniejsze wydarzenia Starego i Nowego Testamentu. Nic zatem dziwnego, że jest ona celem licznych pielgrzymek ludzi pragnących zanurzyć się w wyjątkową atmosferę Jerozolimy i innych miejsc związanych z życiem Jezusa.
Ten cel wybrała sobie pani Ewa Kalka mieszkanka Kaczor, a równocześnie zapalona podróżniczka, która traktuje swą pasję bardzo poważnie – z typową dla kobiet systematycznością.
– Najpierw – opowiada – kiedy dzieci były małe, zwiedzałam Polskę, potem Europę, a teraz wybieram się co roku na dłuższe wyprawy. Byłam na Bliskim Wschodzie, w Afryce, w Chinach, Meksyku, Peru i kilkunastu innych krajach zamorskich. W tym roku wybieram się na Maltę.
Z okazji Świąt Wielkanocnych Pani Ewa zgodziła się podzielić z Naszymi Czytelnikami swymi wrażeniami z podróży do Ziemi Świętej.
– Pielgrzymowałam tam dwukrotnie. Jako głęboko wierząca katoliczka tę pierwszą przeżyłam szczególnie intensywnie. Nasza grupa była nieliczna, a przewodnikiem był wybitny znawca tematu ks. Dariusz Sztuk tłumacz publikacji o Ziemi Świętej, który od kilkunastu lat czynił swą kapłańską posługę w Jerozolimie.
Wiele jest w Ziemi Świętej miejsc, które warto zobaczyć i głęboko przeżyć. Pani Ewa zapytana o to, które z nich wywarło na niej największe wrażenie, wspomina przede wszystkim Jerozolimę i wszystkie te miejsca, które są związane z męką Jezusa.
*
Wieczernik – miejsce to dzisiaj w niczym nie przypomina owej sali na górze, gdzie w czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus spotkał się ze swoimi uczniami. Wielokrotnie burzona i odbudowywana, obecnie gotycka sala należy do wyznawców Islamu.
– Dla mnie – wyznaje Pani Ewa – nie miało to znaczenia. Ważna była pamięć o tym, że jest to miejsce ustanowienia Eucharystii, umycia nóg Apostołom, ukazania się Jezusa po Zmartwychwstaniu i Zesłania Ducha Świętego. Tajemnicę ustanowienia Eucharystii można było zgłębiać ponownie w niewielkim kościółku Ad Coenaculum położonym niedaleko od sali Wieczernika. Kościółek nosi nazwę Wieczernika Franciszkańskiego i tam właśnie towarzyszący nam kapłani odprawili mszę świętą.
*
Góra Oliwna – według tradycji to tu został pojmany Jezus, a na jej szczycie nastąpiło wniebowstąpienie. Wokół Bazyliki Agonii stojącej na zboczu góry znajdują się wiekowe, pamiętające czasy Chrystusa drzewa oliwne, pozostałości po ogrodzie Getsemani. Jeśli dobrze wsłuchać się w ich szum, to można usłyszeć niesione od wieków przez wiatr pełne bólu słowa Jezusa: „Ojcze, jednak nie moja wola, ale Twoja niech sie stanie”. Ze skwaru słońca wchodzi się w chłód i ciszę wnętrza świątyni. Tu jej przejmującą atmosferę można jeszcze bardziej odczuć, gdy dotknie się Skały Konania znajdującej się przed głównym ołtarzem świątyni, którą kiedyś zrosił krwawy pot Zbawiciela.
*
Via Dolarosa, która wyznacza trasę drogi krzyżowej, wije się wśród wąskich uliczek starej Jerozolimy. Poszczególne stacje giną czasami wśród straganów, a słowa modlitwy raz po raz zagłuszają nawoływania handlarzy. Zmysły atakują kolory i zapachy orientalnych przypraw. Procesja miesza się z tłumem kupujących.
– To właśnie ten klimat, ta sceneria, która nie zmieniła się od dwóch tysięcy lat – wyznaje Pani Ewa – uzmysłowiła mi obraz, czym była droga krzyżowa Jezusa, który szedł na Golgotę popychany przez handlarzy, wśród straganów, nawoływań i żywiołowego wschodniego targowania. To w takiej scenerii odbywało się misterium zbawienia świata. Bóg-Człowiek cierpiał okrutne męki, ofiarowując człowiekowi życie wieczne, a życie toczyło się swoim codziennym rytmem. Świat był obojętny, zajęty swoimi sprawami.
Kult Via Dolarosa zaczął się w średniowieczu. Za początek śmiertelnej drogi Jezusa uznano Antonię, gdzie prawdopodobnie w czasie święta Paschy przebywał Poncjusz Piłat. Z fortecy Antonia zachowały się nieliczne fragmenty bruku. Trasa wycieczkowa nie obejmuje całej drogi, którą szedł na śmierć Jezus. Rozmieszczenie stacji jest dowolne. Pan Jezus potrzebował o wiele więcej czasu niż współcześni pielgrzymi, by wnieść krzyż na Golgotę, gdzie teraz znajduje się Bazylika Świętego Grobu.
– Pierwsza stacja – opowiada Pani Ewa – znajduje się niedaleko Klasztoru Biczowania, gdzie Piłat skazał Jezusa. To tu na swoich barkach poczułam ciężar krzyża, który po kolei nieśliśmy, modląc się w drodze na Golgotę. Druga stacja jest obok pozostałości rzymskiej budowli znanej jako Łuk Ecce Homo na pamiątkę słów wypowiedzianych przez Piłata do tłumów w chwili pokazania ubiczowanego Jezusa. Pięć ostatnich stacji umieszczono we wnętrzu Bazyliki Świętego Grobu.
*
Miejsce śmierci Jezusa otoczone jest kaplicą. Pod grecką mensą ołtarzową znajduje się wydrążenie w skale. Tutaj stał krzyż. Każdy może dotknąć tego miejsca. Ta część Golgoty od XVIII w należy do Greków. Obecny wystrój pochodzi właśnie z tego okresu. Obok jest kaplica przybicia do krzyża, która z kolei należy do Franciszkanów. Grób Pański mieści się pod główną częścią kościoła. Aby się do niego dostać, trzeba stanąć w długiej kolejce. Nisza grobowa wykuta jest w skale. W jamie grobowej mieszczą się nie więcej niż cztery osoby. Nie można się tu było dłużej zatrzymać niż na dwie, trzy sekundy.
– Odwiedzałam bazylikę wielokrotnie, bo nocowaliśmy nieopodal, w Klasztorze Elżbietanek. Udało mi się uczestniczyć w mszy świętej odprawionej przez towarzyszących nam księży tuż przy wejściu do Grobu Pańskiego. Mogłam również – co rzadko zdarza się innym pielgrzymom – zobaczyć Araba, który jest klucznikiem bazyliki i co wieczór ją zamyka. Podobno jego przodkowie czynili to od wieków.
*
W miejscach świętych dla chrześcijaństwa kwitnie handel dewocjonaliami i innymi pamiątkami, a sprzedawcy płynnie przechodzą na obce języki, w tym na polski. Nic dziwnego, bo Polaków przyjeżdża tu dużo, a liczne polonica z czasów wojennej tułaczki żołnierzy armii Andersa unaoczniają tragizm XX wieku. Ze składek polskich żołnierzy i uchodźców odnowiona została trzecia stacja drogi krzyżowej z rzeźbą Chrystusa upadającego pod krzyżem i obrazem podążających na Kalwarię rodaków. Jest też na Via Dolarosa akcent współczesny: wykonany przez gdańskich artystów ołtarz w kształcie monstrancji z bursztynu i krzemienia pasiastego w dolnej krypcie czwartej stacji. Jest wreszcie – jak wszędzie tam, gdzie stanęła stopa polskiego żołnierza – cmentarz polski nieopodal Opactwa Zaśnięcia.
– Od jednego ze sprzedawców kupiłam różaniec z drzewa oliwnego – najcenniejszą pamiątkę moich podróży do Ziemi Świętej. Nigdy się z nim nie rozstaję – kończy swą opowieść pani Ewa.
Gdy zastanawiałem się nad tym, jak spuentować opowieść o wędrówce Pani Ewy śladami męki Zbawiciela, znalazłem piękny tekst Stefana kardynała Wyszyńskiego będący wstępem do jego rozważań o drodze krzyżowej, a którego niewielki fragmencik tu zacytuję:
„Wielkość człowieka zależy też i od wielkości jego przeżyć. Przeżycia tworzą duchową sylwetkę ; im są głębsze, tym bardziej człowiek zbliża się do obrazu Boga. Bóg, przez wielką miłość ku nam, wypisał na naszej duszy swoje oblicze. Pracą i cierpieniem pogłębiamy nasz duchowy związek z Bogiem i wtedy odbija się pełne światło oblicza Bożego na naszych duszach, na twarzach, na całym życiu.”
[Zbigniew Noska]
Piękne ale za wodę nikt tam nie dotrze.
Wszystko pięknie, ale po co ten środkowy palec na zdjęciu tytułowym????! ;o